Ponoć są trzy rodzaje kłamstwa. Dochodzę do wniosku, że do istniejącej już trójki należy dorzucić i czwarte: mundial.
Od momentu zakończenia mistrzostw w Brazylii Bayern zalewa fala krytyki za zbyt łatwe pozbycie się Toniego Kroosa, bezsprzecznie jednego z najlepszych zawodników tego turnieju i, jak się okazuje, zawodnika niezwykle wszechstronnego i o niezliczonych zaletach. I zastanawiam się: czy to ja niezbyt dokładnie śledzę Bundesligę, czy po prostu mundial zupełnie wypaczył charakterystykę tego piłkarza.
Czytam, że Bayern pozbył się zawodnika "biegającego i dobrze odbierającego piłkę". I faktycznie, zarówno liczba odbiorów Niemca w Brazylii (na poziomie de Jonga czy Gustava), jak i suma przebiegniętych kilometrów w ekstremalnych przecież warunkach (więcej przebiegł tylko Mueller) mogą robić wrażenie. Gdy jednak weźmiemy pod uwagę nieco szerszy kontekst, na przykład miniony sezon Bundesligi, okaże się, że na niemieckich boiskach równie często co Kroos piłkę rywalom odbierał Boenisch, a pokonany przez niego dystans znacznie odbiega od wyników Baiera, Geisa czy Sahina, czyli zawodników pełniących podobne role w swoich zespołach.
W telewizji słyszę, że "w Realu toczyć się będzie walka o wykonywanie stałych fragmentów gry". Chyba żadna z cech Kroosa nie została w Brazylii tak nadmuchana jak jego dośrodkowania ze stojącej piłki. W jedynie siedmiu meczach na mundialu pomocnik zanotował aż trzy asysty, a kolejna była o strzał Hoewedesa w słupek. To dorobek gorszy o zaledwie jedną asystę od wyniku w ciągu dwóch minionych sezonów w barwach Bayernu, czyli dokładnie 88 meczów. A warto zauważyć, że zdecydowana większość dośrodkowań bitych przez Niemca lądowała z reguły na głowie pierwszego obrońcy.
Kolejno: celne podania, procent celnych podań, średnia długość podania, stworzone okazje, odbiory, przechwyty. @squawka
Jednak koronnym argumentem wszystkich kręcących nosem nad ruchem Bayernu są zarobki. Będąc precyzyjnym: zarobki Goetzego, do których poziomu aspirował także i zawodnik Realu. Nie ulega wątpliwości, że pensja Kroosa (4,5 mln/rok, jedna z najniższych w klubie) była nieproporcjonalna do jego roli w zespole. Ale takie też były i jego żądania (co najmniej 10 mln/rok, czyli pułap najlepiej opłacanych w zespole: Goetzego, Lahma, Lewandowskiego, Ribéry'ego i Schweinsteigera).
Porównywanie do sytuacji Goetzego jest jednak chybione, w końcu przy podobnych ambicjach sportowych zainteresowanych klubów, piłkarza skusić trzeba czynnikiem zewnętrznym, o czym zresztą przekonał się niedawno sam Kroos. Za dobre przykłady posłużą za to Alaba i Mueller, pół-wychowanek (sytuacja bliźniacza do tej Niemca) i wychowanek Bayernu. Piłkarze znacznie ważniejsi dla klubu zarówno ze strony sportowej, jak i wizerunkowej, którzy na mocy dopiero co podpisanych umów zarobią odpowiednio 7 i 8 mln rocznie.
Pomocnikowi wyraźnie nie odpowiadał status wychowanka, którego nie tylko kibice i władze oceniają znacznie surowiej niż innych, ale i wobec którego mają większe oczekiwania. Oczekiwania pokornej, stopniowej wspinaczki w wewnętrznej hierarchii (na którą Kroos chciał wziąć zamach) i odpowiedzialności za zespół (której Kroos brać zamiaru nie miał), będącej niekiedy tożsamej z najwyższą karą finansową w historii klubu. Inna sprawa, że sam zawodnik podkreślał, że myśl o przeprowadzce kiełkowała w nim od dawna, a zdobyty w Brazylii tytuł tylko utwierdził go w tym przekonaniu.
Kroos swoją postawą w Monachium na żądany, gwiazdorski kontrakt po prostu nie zasługiwał. Sprawdzał się (i sprawdzać się będzie w Realu) idealnie jako 4-5 wiodący zawodnik zespołu, który raczej dotrzymywał tempa kolegom, niż sam ciągnął drużynę do zwycięstw. To zresztą żaden przypadek, że tryumfujący w Lidze Mistrzów Bayern najbardziej zachwycał bez niego, a jedyne słabe spotkanie w Brazylii Kroos rozegrał akurat kiedy zespołowi wyraźnie nie szło.
Mundial stworzył potwora: zawodnika o genialnym, prawdopodobnie najlepszym na świecie podaniu i umiejętności całkowitej kontroli gry zespołu błędnie ukazał jako wielozadaniową maszynę, niemalże bez słabych stron. A tych Kroosowi przecież nie brakuje m.in. w zakresie fizyczności czy gry obronnej. Jak tylko kibice wybudzą się z mundialowego mirażu, zobaczą prawdziwy obraz Niemca. Im szybciej, tym lepiej. Z korzyścią i dla nich samych, i przede wszystkim dla Kroosa.
Porównywanie do sytuacji Goetzego jest jednak chybione, w końcu przy podobnych ambicjach sportowych zainteresowanych klubów, piłkarza skusić trzeba czynnikiem zewnętrznym, o czym zresztą przekonał się niedawno sam Kroos. Za dobre przykłady posłużą za to Alaba i Mueller, pół-wychowanek (sytuacja bliźniacza do tej Niemca) i wychowanek Bayernu. Piłkarze znacznie ważniejsi dla klubu zarówno ze strony sportowej, jak i wizerunkowej, którzy na mocy dopiero co podpisanych umów zarobią odpowiednio 7 i 8 mln rocznie.
Pomocnikowi wyraźnie nie odpowiadał status wychowanka, którego nie tylko kibice i władze oceniają znacznie surowiej niż innych, ale i wobec którego mają większe oczekiwania. Oczekiwania pokornej, stopniowej wspinaczki w wewnętrznej hierarchii (na którą Kroos chciał wziąć zamach) i odpowiedzialności za zespół (której Kroos brać zamiaru nie miał), będącej niekiedy tożsamej z najwyższą karą finansową w historii klubu. Inna sprawa, że sam zawodnik podkreślał, że myśl o przeprowadzce kiełkowała w nim od dawna, a zdobyty w Brazylii tytuł tylko utwierdził go w tym przekonaniu.
Kroos swoją postawą w Monachium na żądany, gwiazdorski kontrakt po prostu nie zasługiwał. Sprawdzał się (i sprawdzać się będzie w Realu) idealnie jako 4-5 wiodący zawodnik zespołu, który raczej dotrzymywał tempa kolegom, niż sam ciągnął drużynę do zwycięstw. To zresztą żaden przypadek, że tryumfujący w Lidze Mistrzów Bayern najbardziej zachwycał bez niego, a jedyne słabe spotkanie w Brazylii Kroos rozegrał akurat kiedy zespołowi wyraźnie nie szło.
Mundial stworzył potwora: zawodnika o genialnym, prawdopodobnie najlepszym na świecie podaniu i umiejętności całkowitej kontroli gry zespołu błędnie ukazał jako wielozadaniową maszynę, niemalże bez słabych stron. A tych Kroosowi przecież nie brakuje m.in. w zakresie fizyczności czy gry obronnej. Jak tylko kibice wybudzą się z mundialowego mirażu, zobaczą prawdziwy obraz Niemca. Im szybciej, tym lepiej. Z korzyścią i dla nich samych, i przede wszystkim dla Kroosa.