sobota, 16 lutego 2013

Nowy początek

Jeśli myślicie, że decyzja o wyrzuceniu z boiska Roberta Lewandowskiego i zawieszenie na trzy kolejne ligowe spotkania gdziekolwiek wzbudziła większe emocje niż w kraju nad Wisłą, to jesteście w błędzie. Stwierdzenie, że ta sytuacja umknęła uwadze w piłkarskich Niemczech byłaby niewątpliwie przesadą, ale już napisanie, że nie odbiła się szerokim echem jest jak najbardziej na miejscu. Ba, nawet w tej samej serii gier niemieckiej ekstraklasy znajdziemy równie kontrowersyjne zdarzenia co to z udziałem Polaka. Z powodu przymusowego odpoczynku Lewandowskiego wcale w Dortmundzie nie płaczą. Zespół złożył co prawda odwołanie od kary, Klopp czy Zorc lakonicznie mówili o zbyt surowym werdykcie, ale absencja snajpera nie przyprawi trenera o pulsujący ból głowy, bo Borussia w obecnych rozgrywkach ligowych nie gra już o nic. I choć nikt z kierownictwa klubu nie powie tego otwarcie, to krótkotrwała nieobecność atakującego może nawet wyjść drużynie na dobre: kadrę na przyszły sezon można już w zasadzie planować bez niego, a teraz szkoleniowiec dostaje po prostu trzy mecze na eksperymenty i mały zwiastun wydarzeń z niedalekiej przyszłości.

@www.spox.com

Zmiennikiem i naturalnym wyborem podczas zawieszenia Polaka wydaje się być Julian Schieber, ściągnięty latem ze Stuttgartu. Niemiec jednak nie cieszy się zaufaniem Kloppa: tylko dwukrotnie wybiegał w jedenastce i trudno powiedzieć, by w którymkolwiek z tych meczów pokazał się z dobrej strony. Do siatki trafił dwa razy, ale konta bramkowego w Bundeslidze jeszcze nie otworzył. Napastnik zresztą od początku swojej przygody w Dortmundzie na każdym kroku udowadnia, że gra dla klubu takiego kalibru jak Borussia to dla niego za wysokie progi. Z drugiej strony trudno też oczekiwać gruszek na wierzbie od zawodnika co najwyżej średniego: Schieber z gwiazdy piłki młodzieżowej ewoluował bowiem w kopacza jedynie przeciętnego. Dość napisać, że w swojej bundesligowej przygodzie nigdy nie wychylił nosa poza granicę siedmiu bramek w sezonie. Kierownictwo zespołu zdało już sobie sprawę, że w tym przypadku następcy pierwszej armaty nie uda się znaleźć w obecnej kadrze, jak to miało miejsce choćby dwa lata temu, gdy Lewandowski po rocznym pobycie w cieniu Barriosa zluzował go potem na szpicy. Dla Schiebera sprawienie kolejnego zawodu to także nic nowego: w mieście wina i szybkich samochodów namaszczony był przecież na następcę oddanego do Monachium Maria Gómeza.

I choć w przewidywanych jedenastkach na dzisiejsze spotkanie przeciwko rewelacji rozgrywek, Eintrachtowi Frankfurt, widnieje nazwisko Schiebera, to nieśmiało wspomina się również o możliwych eksperymentach Kloppa. Ustawienie z fałszywą dziewiątką testował już nawet niechętny taktycznym nowinkom Joachim Löw, a w listopadowym meczu w Holandii w tytułowej roli postawił nawet na Götzego. Spekuluje się, że i Kloppo może zdecydować się na taki ruch. Mimo prawdopodobnej absencji Gündogana, środek pomocy to nadal najsolidniej i najliczniej obsadzona pozycja Borussii, a wobec wciąż niepewnego występu Großkreutza pole manewru w formacji ataku trener ma praktycznie zerowe. Zdaniem mediów w drugiej linii moglibyśmy więc zobaczyć trio Kehl-Şahin-Bender, a za ofensywę mieliby odpowiadać Błaszczykowski, Reus i Götze, z jednym z ostatniej dwójki pełniącym funkcję fałszywej dziewiątki.

W przypadku pomyślnego zaliczenia tego sprawdzianu poszukiwania następcy Lewandowskiego mogłyby przebiec w Dortmundzie nieco inaczej niż przewidywano, a na transferowe łowy Zorc i spółka zamiast do Manchesteru czy Hanoweru mogliby się udać po prostu do Hamburga. I zamiast szukać sponsora do pokrycia połowy zarobków Edina Džeka czy siłować się ze Schmadtkem o senegalskiego napastnika Die Roten, zwyczajnie podebrać koreańskiego asa z talii Thorstena Finka. W końcu odejście Sona podczas najbliższego okienka transferowego wydaje się być niemal przesądzone: dla Hamburczyków będzie to bowiem ostatnia szansa, by na nowym ulubieńcu publiki jeszcze cokolwiek zarobić.

"Znajdzie się jakieś rozwiązanie", rzucił tylko Klopp poproszony o komentarz do zaistniałej sytuacji. Kto wie, może pod na razie jedynie czasową i wymuszoną nieobecność pierwszego snajpera zespołu nawinie się Borussii rozwiązanie nie tylko doraźne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz